środa, 25 marca 2015

Chapter 6: Mirage of speculation

Czy wiesz dlaczego śnieg jest biały? Bo zapomniał jaki ma kolor. uważam, że biały śnieg jest piękny.
Tetsuo Aizawa:
            Leo wyglądał coraz bardziej jak słodka mała inflantka. Lekkie zmieszanie, przestrach w oczach i nieśmiałe gesty przywoływały mi tylko i wyłącznie obraz delikatnej i niewinnej młodej damy z dobrego domu. Jego nazwisko zresztą konotowało pewnego rodzaju szlacheckość, więc trudno dziwić się takim wyobrażeniom.
— Dobra, nie zostało nam za wiele czasu, powiedz mi jakim cudem się tu znalazłem? Mam czarną dziurę zamiast wspomnień – nie byłem do końca pewny, czy chcę zadawać to pytanie, odpowiedź  mogła ową dziurę wypełnić żarzącym się wstydem, a brak jakichkolwiek wspomnień z Utopii nie napawał optymizmem w tej materii.
— Przyprowadzili cie twoi koledzy, byłeś zupełnie nieprzytomny więc położyli cie na łóżko i tak zostawili.
— A Frank nic nie mówił? Od jakiegoś czasu ma strasznie ojcowskie zapędy…
— Nie, tylko że spotkamy się za dwa tygodnie. — A gdzie gadka o tym jaki to jestem dziecinny i nieodpowiedzialny, jakiej opieki potrzebuje… coś mi w tym wszystkim nie pasowało.
— Mam tylko nadzieję, że nie w Utopii, myślę że to miejsce mam już spalone.
— Co takiego tam się działo? – Leo chwycił temat z zainteresowaniem. Zachowywał się nad wyraz przyjaźnie, zupełnie do siebie niepodobnie.
— Nie pamiętam – odparłem z niemałym kacem moralnym, moja dziurawa pamięć była obecnie jedną z najbardziej znienawidzonych przeze mnie rzeczy na świecie – i to jest najgorsze. Kojarzę zaledwie pojedyncze sceny, zupełnie bez sensu… nie mam nawet za bardzo pojęcia o czym rozmawialiśmy… chłopaki chyba mieli mnie dość, bo pamiętam jak odchodzili od stolika mówiąc, że mają dosyć… i w pewnym momencie miałem wrażenie, że ziemia się waliła…
— Tetsuo… - mruknął przerywając napływający potok pijackich wizji – chciałem cie przeprosić. Nie powinienem… - do świętej Anielki, że co, proszę?? Czyżbym trafił to alternatywnej rzeczywistości? A ten prawdziwy świat naprawdę został zgładzony przez białego królika? – Nie powinienem wyskakiwać do ciebie z tymi oskarżeniami, ani wydawać jakichkolwiek sądów bez poznania twojej sytuacji. Nie wiem jakim cudem dostałeś przepustki od samego…
— Przepustki! Nie oddałem ich, uciekłem ze szkoły! Dyrektor mnie zabije, nie… nie… on zrobi coś gorszego, coś przy czym śmierć to mały pikuś… każe mi ściąć włosy na pazia albo… cholera dopiero co mi się szlaban skończył…
— Tetsuo! – dopiero dotarło do mnie, że mały ciągle powtarzał moje imię – nie uciekłeś rozumiesz?
— Jak to nie? Nie było mnie na wieczornym obchodzie, a ten mops na pewno mi tego nie darował. Nie odjąłby sobie możliwości upokorzenia mnie znowu.
— Tak w teorii, to byłeś, brałeś prysznic, a przepustkę przekazałeś przeze mnie, bo bardzo ci się spieszyło. – Nie mogłem uwierzyć w to co słyszałem, jeśli to był sen, nie chciałem się z niego budzić.
— Leo, kocham cie! – Nie mogąc powstrzymać emocji przytuliłem chłopaka, był lekki jak piórko i tak słodko pachniał lawendą.
— Dobra, dobra, tylko postaw mnie już – poczułem, że jego ciało spina się w moim uścisku. Zapomniałem, że moja księżniczka mimo wszystko ciągle nie pała do mnie miłością. Może to i lepiej, nie ma mowy, żeby… zdecydowanie lepiej. Odstawiłem mojego wybawcę na podłogę, przywołując się do porządku. – Tetsuo, jak długo znacie się z Frankiem i resztą chłopaków? – zapytał siadając z powrotem na kanapie.
— Hm… Franka znam odkąd pamiętam, dorastaliśmy mieszkając blisko siebie, później Frank został moim korepetytorem, co znacząco nas do siebie zbliżyło. Z Nat’em i Michaelem chodziłem do klasy kiedy powtarzałem rok, zaczęliśmy pogrywać razem na gitarach, tak poznaliśmy Hiro, graliśmy w Piwnicy niby-koncert jemu bardzo nasza muzyka się nie podobała, to musiało skończyć się przyjaźnią. Trochę mi ich brakuje tutaj, widywaliśmy się niemal codziennie. A jak jest z tobą, odkąd przyjechaliśmy nawet nie wspominałeś o powrocie do domu, żeby spotkać się ze znajomymi. – Leo jakby lekko się zmieszał.
— Nie ma za bardzo do kogo wracać… moja jedyna przyjaciółka najprawdopodobniej mnie nienawidzi… cholera, zobacz jak późno, zaraz zaczynają się testy. 
      Mój egzamin odbywał się w pracowni chemicznej, gdy tylko wszedłem do pomieszczenia uderzyła mnie odurzająca woń kwasu siarkowego. Cholera! Czemu akurat dzisiaj, poczułem jak zawartość żołądka podnosi się do góry niebezpiecznie zbliżając się do moich ust. Dlaczego akurat dzisiaj jakiś niezgrabny idiota musiał wylać jeden z najbardziej śmierdzących kwasów jakie istnieją?
— Dzień dobry Aizawa, czy coś nie tak?
— Nie skądże pani profesor – posłałem jej uśmiech najbardziej zjadliwy na jaki było mnie w tej chwili stać. Chyba nie zrozumiała aluzji. Jak oni mogą tu siedzieć nie czując tego smrodu? Omiotłem salę wzrokiem oprócz mnie, chemiczki i innego nauczyciela, był w klasie tylko jeden uczeń, którego nie kojarzyłem.  Nauczyciel rozdał nam po jednym arkuszu egzaminacyjnym po czym monotonnym (a jakżeby inaczej) głosem zaczął:
— Zanim zaczniecie rozwiązywać test, proszę, abyście policzyli kartki, powinniście mieć dwanaście kartek plus jedna pusta przeznaczona na brudnopis. Macie dwie godziny, powodzenia.
Zdjąłem plombę i zacząłem rozwiązywać zadania, były one sprawdzeniem wiedzy z całej edukacji, przebrnąłem przez zadania z atomów izotopów i promieniotwórczości, starałem się nie myśleć o duszącym zapachu zgniłych jaj jaki unosił się w powietrzu, starałem się nie myśleć o chłopaku siedzącym koło mnie, który zawzięcie stukał długopisem w blat ławki, reakcje kwasy, dysocjacja, zasady sole, cukry…. Pisałem coraz szybciej, chcąc jak najszybciej wyjść z sali. Mole, aldehydy, kwary karboksylowe, tłuszcze…. Dotarłem do ostatniej strony. Złożyłem test i grzecznie podniosłem rękę, nie byłem w stanie nic powiedzieć.
— Już? Dałeś sobie spokój? – chemiczka podeszła do mnie z tryumfalnym uśmiechem.
— Mogę iść? – wydukałem przez zaciśnięte zęby, nie byłem na siłach, by bawić się w jej utarczki słowne, niech tryumfuje. Gdy tylko kiwnęła głową wybiegłem z klasy z prędkością światła szukając najbliższej łazienki. Nie piję więcej, obiecuję.

Leonard de Vere:
            Po egzaminie wróciłem do pokoju, Tetsuo nie było, a to wróżyło chwile spokoju. Wyciągnąłem Niewiedzę Kundery i zacząłem czytać. Odkąd wyjechałem do szkoły, książka ta prześladowała mnie niemal codziennie. Milan opowiadał w niej historię emigrantów, którzy nie mogą odnaleźć swojego miejsca. W pewnym sensie problemy bohaterów były mi bardzo bliskie, z jednej strony odczuwałem tęsknotę, nostalgię za domem, jednak obawiałem się   powrotu, wyjechałem tylko do szkoły… a spaliłem za sobą wszystkie mosty. Otworzyłem zgrabny tomik w czarnej okładce na pierwszej stronie i zacząłem czytać.
„Po grecku powrót brzmi nostos. Algos oznacza cierpienie. Nostalgia jest zatem cierpieniem spowodowanym przez niespełnione pragnienie powrotu. Większość Europejczyków może wyrażać to podstawowe pojęcie słowem pochodzenia greckiego (nostalgie, nostalgia), oraz innymi słowami, których korzenie rosną w językach ojczystych: anoranza, mówią Hiszpanie; saudade, mówią Portugalczycy.W każdym języku słowa te mają własne zabarwienie.”
 Nie zdążyłem dojść do następnej strony, kiedy do pokoju wszedł mój brat, oczywiście bez pukania, bez słowa przepraszam, cały on. Cześć braciszku, jak tam egzaminy?
Czysta formalność, to był tylko jeden semestr. – odpowiedziałem lekko poirytowany, mógł wysłać sms, przecież nie było konieczności, żeby się fatygował te dwa piętra. Spojrzałem na niego spode łba żeby zrozumiał, że przeszkadza i zobaczyłem coś dziwnego. Jace’a w stroju formalnym. – A ty gdzie się wybierasz?
Myślałem, że już nie zapytasz, jak ci się podobam? Wyglądam profesjonalnie i rzetelnie? – Zmierzyłem go wzrokiem od czubka głowy po sam koniec wypolerowanych butów.
Wyglądać to może i wyglądasz… to z zachowaniem masz problem.
Dzięki księżniczko, zwrócę na to uwagę. A jak tam Tetsuo? Znalazł się już? A skąd wiesz, że zniknął? – Powiedziałem mu to? Może coś wspominałem, że jak ten debil się nie znajdzie, będę miał poważne problemy, że jak tylko wróci, to go powieszę, za to co najbardziej boli… tak mogłem napomknąć o tym przy śniadaniu… obiedzie, kolacji chyba też… Wspominałeś o tym raz, może dwa… nie, nie oszukujmy się nawijałeś o tym dwadzieścia cztery godziny na dobę. Nawet dostałem od ciebie kilka smsów. Swoją drogą dziwię się, że ta informacja nie trafiła do dyrektora.
Znalazł się, pisze egzamin z chemii. – Nie wdawałem się w dyskusję.
Jeszcze nie wrócił? O, o wilku mowa, boże co ci się stało? – Jace podszedł z zatroskaną miną do na wpół żywego Tetsuo.
Kwas siarkowodorowy śmierdzi… - wyjąkał.
Zostaw go, jest na kacu – rzuciłem nie zachwycając go nawet spojrzeniem.
Leonardzie, dlaczego jesteś taki bezduszny?! To twój przyjaciel! – Jace był dosłownie taki sam jak moja matka, oburzało go niemal wszystko do granic możliwości, a wtedy mówił w ten dziwny formalny sposób.
Wcale nie jesteśmy przyjaciółmi – Jace spojrzał na mnie z wyrzutem i dezaprobatą jakbym powiedział coś strasznego. Tetsuo uniósł tylko głowę, mruknął coś pod nosem głosem wypranym z jakichkolwiek emocji po czym ruszył w kierunku łazienki obdarzając mnie jedynie spojrzeniem pełnym pogardy, która w połączeniu z lekceważącym uśmiechem budziła we mnie wszelkie pokłady złości.
Starałem się jakoś stłumić negatywne uczucia, wiec ugryzłem się w język i jego zachowanie skwitowałem ciszą. 







Formatowanie ciągle kuleje, jestem na etapie poprawiania poprzednich rozdziałów, na razie oddaję do czytania ten (: szczerze mówiąc ten rozdział sprawił mi cholernie dużo problem, to co napisałam w nim kiedyś było tak kiepskie, że szkoda gadać, na szczęście jeszcze trochę i będzie coś się dziać (: 

3 komentarze:

  1. W końcu mam czas na komentarz XD W sumie to już dawno nadrobiłam ten rozdział, ale byłam tak zabiegana, że aż nie miałam kiedy dać Ci o tym znać. Rozdział - cudny i czekam na więcej, więcej i więcej :D
    I może zacznie się coś dziać... No cóż nic nie mogę już dodać, bo ten rozdział jak zwykle był świetny.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. 38 years old Librarian Jedidiah Siaskowski, hailing from Dolbeau enjoys watching movies like "Truman Show, The" and Skiing. Took a trip to Mana Pools National Park and drives a Ferrari 250 MM Berlinetta. opis

    OdpowiedzUsuń
  3. 46 year old Clinical Specialist Danny Noddle, hailing from Fort Erie enjoys watching movies like "Sea Hawk, The" and Urban exploration. Took a trip to Shark Bay and drives a Duesenberg SJ Speedster "Mormon Meteor". znajdz to

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy